Dekomunizacja czy rekomunizacja

Potrzeba przeprowadzenia dekomunizacji powraca jak bumerang. Kilka dni temu postulat dekomunizacji przypomnieli w Dąbrowie Górniczej weterani podczas głodówki 20 działaczy opozycji niepodległościowej na rzecz uwolnienia posłów więźniów politycznych.

Potrzeba przeprowadzenia dekomunizacji powraca jak bumerang. Kilka dni temu postulat dekomunizacji przypomnieli w Dąbrowie Górniczej weterani podczas głodówki 20 działaczy opozycji niepodległościowej na rzecz uwolnienia posłów więźniów politycznych – relacjonowały to media nie objęte (auto)cenzurą. Skuteczny protest solidarnościowy z uwięzionym zainicjowali: Adam Giera, Zygmunt Miernik, Jadwiga Chmielowska i Kazimierz Biskupek. Uczestnicy opozycji lat 70. Ryszard Świtoń i przybyły z Gdańska założyciel Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Krzysztof Wyszkowski oburzali się widocznym powrotem komunistów na eksponowane stanowiska w państwie. Dyskutowaliśmy o dekomunizacji przez całą noc. Mnie osobiście zbulwersowała decyzja ministra sprawiedliwości Adama Bodnara ze stycznia obecnego 2024 roku o awansowaniu prokuratora Artura Kassyka do Prokuratury Krajowej.

Kim jest ten prokurator? Przypomnę fragment wspomnienia napisanego dla Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych.
Dnia 9 marca 1985 r. grupa „antyterrorystyczna” komunistycznego MSW pod dowództwem tow. Jerzego Dziewulskiego wysadziła materiałami wybuchowymi drzwi i okna po czym wtargnęła do mieszkania, w którym odbywało sie spotkanie opozycyjnej Konfederacji Polski Niepodległej.

Terroryści przyłożyli mi do skroni rewolwery, zabrali opozycyjne wydawnictwa KPN i zawieźli skutego do siedziby MSW na ul. Rakowiecką. Po wielogodzinnych przesłuchaniach przez SB dnia następnego tj. 10 marca 1985 r. zostałem doprowadzony do gabinetu zastępcy ministra Kiszczaka gdzie za biurkiem oczekiwał młody, szczupły i wysoki mężczyzna, który przedstawił sie: prokurator Artur Kassyk. W obecności SB-manów oświadczył bez „ceregieli”, iż otrzymał polecenie aresztowania mnie za „próbę obalenia ustroju przemocą”. Atmosfera była „ciężka” jako, że oskarżenie obejmowało karę śmierci. Karę zasądzaną przez Sąd Najwyższy już kilkakrotnie w tamtym czasie represji lat 80-tych. Podczas czynności wypełniania druków z zarzutami do gabinetu wkroczył wzburzony pułkownik SB i podał prokuratorowi Kassykowi kartkę mówiąc „zmiana sytuacji- udajcie sie do prokurator Bardonowej”. Prokurator przeczytał kartkę i jąkając się wymamrotał: „straszna wiadomość” zachowywał sie tak jak by dotknęła go jakaś osobista tragedia. Przez pół dnia czekałem w towarzystwie SB-manów na wyjaśnienie zagadkowej sytuacji.

Z szeptanych strzępów rozmów tajniaków zorientowałem się, iż na Kremlu zmarł po prostu pierwszy sekretarz partii komunistycznej tow. Czernienko. Aparat władzy PRL zamarł w oczekiwaniu na decyzje centrali. Po wielu godzinach prokurator Kassyk powrócił w nastroju odmienionym i triumfalnie oświadczając: „jest jednak zgoda KGB z Moskwy na wasze aresztowanie” zmienimy tylko zarzut na „kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw”. Podczas osadzenia przez prawie 2 lata na Rakowieckiej prokurator komunistyczny Artur Kassyk także towarzyszył w kolejnych represjach wobec mnie (gdy odmawiano m.in. prawa do leczenia gruźlicy płuc wykrytej w więzieniu).

Terroryści przyłożyli mi do skroni rewolwery, zabrali opozycyjne wydawnictwa KPN i zawieźli skutego do siedziby MSW na ul. Rakowiecką. Po wielogodzinnych przesłuchaniach przez SB dnia następnego tj. 10 marca 1985 r. zostałem doprowadzony do gabinetu zastępcy ministra Kiszczaka gdzie za biurkiem oczekiwał młody, szczupły i wysoki mężczyzna, który przedstawił sie: prokurator Artur Kassyk. W obecności SB-manów oświadczył bez „ceregieli”, iż otrzymał polecenie aresztowania mnie za „próbę obalenia ustroju przemocą”. Atmosfera była „ciężka” jako, że oskarżenie obejmowało karę śmierci. Karę zasądzaną przez Sąd Najwyższy już kilkakrotnie w tamtym czasie represji lat 80-tych. Podczas czynności wypełniania druków z zarzutami do gabinetu wkroczył wzburzony pułkownik SB i podał prokuratorowi Kassykowi kartkę mówiąc „zmiana sytuacji- udajcie sie do prokurator Bardonowej”. Prokurator przeczytał kartkę i jąkając się wymamrotał: „straszna wiadomość” zachowywał sie tak jak by dotknęła go jakaś osobista tragedia. Przez pół dnia czekałem w towarzystwie SB-manów na wyjaśnienie zagadkowej sytuacji.

Z szeptanych strzępów rozmów tajniaków zorientowałem się, iż na Kremlu zmarł po prostu pierwszy sekretarz partii komunistycznej tow. Czernienko. Aparat władzy PRL zamarł w oczekiwaniu na decyzje centrali. Po wielu godzinach prokurator Kassyk powrócił w nastroju odmienionym i triumfalnie oświadczając: „jest jednak zgoda KGB z Moskwy na wasze aresztowanie” zmienimy tylko zarzut na „kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw”. Podczas osadzenia przez prawie 2 lata na Rakowieckiej prokurator komunistyczny Artur Kassyk także towarzyszył w kolejnych represjach wobec mnie (gdy odmawiano m.in. prawa do leczenia gruźlicy płuc wykrytej w więzieniu).

Dlaczego zamiast DEKOMUNIZACJI mamy REKOMUNIZACJĘ POLSKI?

Problem został opisany proroczo już w 1979 r. w rozdziale pt. „program ugody a program Niepodległości” w najważniejszej książce opozycji „Rewolucja bez rewolucji”. Następnie w kapitulanckim tekście Jacka Kuronia „Krajobraz po bitwie” (czy Donalda Tuska z cytatem „Polskość to nienormalność”) na który odpowiedzią był scenariusz skutecznej walki o wolność pt „Krajobraz przed bitwą”. Środowiskami które opowiadały się za odsunięciem renegatów i zbrodniarzy komunistycznych z instytucji wolnej Polski były: rząd emigracyjny w Londynie od roku 1944, Konfederacja Polski Niepodległej (pierwsza jawna opozycja antyustrojowa od 1979 roku), Solidarność Walcząca od 1982 roku oraz część działaczy i struktur terenowych NSZZ „Solidarność” (część z L.Wałęsą uznawała „przewodnią rolę” partii komunistycznej zapisaną w statucie „Solidarności”, rosnąca część NSZZ „Solidarność” stawała się ruchem wolnościowym i antytotalitarnym). W wyniku masowych represji stanu wojennego program dekomunizacji został poparty przez zdecydowaną większość uczestników opozycji demokratycznej w PRL począwszy od drugiej połowy roku 1981.
W praktyce pierwsza realna szansa na dekomunizację Polski objawiła się w konsekwencji strajków na śląskich kopalniach już w roku 1988.

Gdy komunizm w Rosji Sowieckiej dosłownie zbankrutował, produkując gigantyczną ilość czołgów nie zaspakajał podstawowych potrzeb zaopatrzenia w artykuły spożywcze – system „centralnego planowania” trwał od 1985 roku już tylko dzięki pożyczkom kapitalistycznego wroga, efekcie Moskwa nie mogła sobie już bezkarnie pozwolić na otwarte represje wobec Polaków domagających się większych swobód. Dlatego właśnie zdołaliśmy przeprowadzić zwycięskie strajki na śląskich kopalniach latem 1988 roku. Zbrodnicza hunta Jaruzelskiego i Kiszczaka nie miała zgody Kremla na ponowne strzelanie do strajkujących metodami, którymi zastraszono naród 7 lat wcześniej podczas masakry w stanie wojennym 1981 roku na kopalni „Wujek”, „Manifest Lipcowy”. Do więzień i obozów internowania wtrącono ponad 25 tysięcy patriotów.

Sytuacja w 1988 roku zmieniła się zasadniczo, komunizm słabł z dnia na dzień, dosłownie konał i w sklepach mimo wprowadzenia totalnego systemu kartkowego, brakowało podstawowych artykułów: mięsa, cukru, butów a nawet lekarstw! Upadek reżimu pod presją odważnej grupy świadomych patriotów był tylko kwestią czasu i umiejętności organizowania ludzi odważnych. Represje punktowe władz dotykały tylko liderów i mobilizowały wzajemną solidarność. Piszącego te słowa „sędziowie” PRL wsadzili do więzienia za zorganizowanie strajków na… kilka zaledwie tygodni, a górniczych liderów zwolniono z pracy na parę miesięcy. Moskwa nie mogła pozwolić na pogorszenie relacji z zachodem. Odbudowa jawnej i masowej NSZZ „Solidarność” dzięki wspaniałej postawie śląskich robotników było tym samym przesądzone.

W tym historycznych momencie przemian komuniści znajdujący się w rozpaczliwej sytuacji, pozbawieni możliwości masowych represji, w obliczu zagrożenia zemstą ciemiężonego narodu, sięgnęli po ostatnią deskę ratunku i zaproponowali współpracę zwolennikom ugody ze strony opozycji. Komuniści ratując całkiem dosłownie swoje życie zaproponowali renegatom ekipy Wałęsy podzielenie się wpływami na zasadzie parytetu wpływów w organach władzy na zasadzie oddania pakietu mniejszościowego tj. około 40 proc udziałów. Co zadziwiające ta skrajnie niekorzystna propozycja została zaakceptowana przez ugodową ekipę Bolka i jemu podobnych agentów, kunktatorów oraz wystrachańców.

Rozmowy prowadzono na przełomie 1988/89 roku w słynnej willi w Magdalence, w tajnym ośrodku MSW gdzie wcześniej przetrzymywano porwanych antykomunistów, których SB-mani więzili tam potajemne i torturowali.

Pomimo upływu 25 lat czyli ćwierćwiecza żaden z uczestników zmowy z Magdalenki nie ujawnił treści poczynionych ustaleń. Znamy tylko przebieg pijackiej fraternizacji na bankietach w przerwach rozmów co zostało utrwalone na taśmach SB w IPN (polecam wnikliwe obejrzenie ich w internecie).

Treść porozumienia musi być straszliwie kompromitująca i dlatego jest nadal skrzętnie ukrywana. Możemy jednak zrekonstruować zakres ustaleń na podstawie dalszych zachowań „układających się stron” oraz dzięki relacjom przyzwoitych osób z NSZZ „Solidarność” dobranych w charakterze listka figowego do uwiarygodnienia spektaklu medialnego jakim były transmitowane w TVPRL finalne „rozmowy okrągłego stołu”. Mam tu na myśli w szczególności relacje: mec. Władysława Siły-Nowickiego, Janusza Sanockiego i Alojzego Pietrzyka. Wynika z nich zgodnie, iż kluczowe ustalenia zapadały niedemokratycznie, na tajnych spotkaniach przyjaciół Wałęsy z Kiszczakiem. Renegaci zagwarantowali komunistom bezkarność za wyrządzone morze zbrodni (zamordowanie ponad 100 tyś żołnierzy AK, WiN, NSZ oraz kapelanów i uczestników jawnej opozycji). Kluczowe uzgodnienia dokonała ekipa „solidarnościowa” w podstoliku ds. sądów gdzie wprowadzono nieznaną w PRL gwarancję ochrony sędziów komunistycznych poprzez przyznanie im „immunitetu” czyli nietykalności.

Ugodowcy nie posiadając żadnego demokratycznego mandatu zagwarantowali też komunistom „legalizację” przejęcia większości gospodarki czyli masowej grabieży poprzez nomenklaturową „prywatyzację”. Komunistom zapewniono dalszy swobodny udział w sprawowaniu władzy poprzez obsadzenie urzędu Prezydenta PRL przez Jaruzelskiego (głosami zdrajców z Komitetu Obywatelskiego Bolka) oraz w koalicyjnym rządzie Tadeusza Mazowieckiego – ostatniego rządu zbrodniarzy PRL nazywanego propagandowo „pierwszym rządem solidarnościowym” czy nawet bezczelnie kłamliwie rządem „niekomunistycznym”. Ekipa ugodowa Bolka zobowiązała się w zamian za udział w podziale władzy i w mediach (np. Gazeta Wyborcza) przeprowadzić pod szyldem „solidarnościowym” terapię szokową sekretarza partii komunistycznej tow. Leszka Balcerowicza – polegającą na masowym bezrobociu i „prywatyzacji przez likwidację” zakładów pracy bastionów „Solidarności”. Spowodowało to dramatyczną kompromitację ruchu wolnościowego i zmianę sympatii większości społeczeństwa, które zaczęło „naturalnie” tęsknić za komunistami z ich gwarancją pracy, marnie opłacanej ale dającej minimalne poczucie bezpieczeństwa.
Program niepodległości i dekomunizacji został na przełomie roku 1988/89 zaatakowany zgodnymi siłami nowej „niespodziewanej” koalicji komunistów oraz obozu ugody Wałęsy czyli ekipy Mazowieckiego.

Co ciekawe dekomunizacja pomimo skrajnie destrukcyjnej postawy elit zmowy z Magdalenki stałą się przedmiotem wielkich aspiracji świadomej części narodu.

Spór o stosunek do komunistów zdominował przebieg niedemokratycznych „wyborów kontraktowych” 1989 r. które stały się pierwszą od 8 lat okazją do okazywania masowej postawy społeczeństwa. Elyty prokomunistyczne nazywające się wtedy Komitetem Obywatelskim „Solidarności” Bolka wzywały do prowadzenia „niekonfrontacyjnych wyborów wobec PZPR”. Natomiast opozycyjna KPN przedstawiła społeczeństwu antykomunistyczny program przyjęcia postawy niepodległościowej oraz skreślenia listy krajowej złożonej z aparatczyków władzy totalitarnej. Tu nastąpił wielki sukces idei dekomunizacji gdyż 4 czerwca 1989 r. większość wyborców odrzuciła prominentnych kandydatów PRL z listy krajowej!

W efekcie jawnie bezprawnych decyzji elit zdrady z Magdalenki 18 czerwca 1989 r. łamiąc ordynację wyborczą pozwolono kandydatom partii komunistycznej na objęcie mandatów poselskich wbrew woli większości głosujących Polaków.

Ponadto w ramach gigantycznej operacji SB o kryptonimie „Urna” zabezpieczono kandydatom „drużyny Lecha Wałęsy” gwarancję objęcia 35 % ustalonych „z góry” miejsc w parlamencie PRL (zakazując fałszowania im wyników) natomiast w odniesieniu do kandydatów KPN zorganizowano rozbijanie wieców wyborczych, zablokowano dostęp do mediów, a tysiące funkcjonariuszy SB, ORMO i aktyw PZPR skierowano do składów komisji wyborczych celem „zabezpieczenia właściwego wyniku kandydatom niekonstruktywnej KPN”. Do sfałszowania mojego wyniku wyborczego w okręgu Chorzów przyznała się sama Państwowa Komisja Wyborcza PRL w specjalnym komunikacie dodając mi kilka procent głosów, których nikomu nie ujęto (sic!). Masowe bezkarne fałszerstwa są do dzisiaj wielkim problemem wynikającym z braku przeprowadzenia dekomunizacji aparatu wyborczego. Ogromna praca Ruchu Kontroli Wyborów Jerzego Targalskiego i Ewy Stankiewicz daje efekty tylko na poziomie Obwodowych Komisji i ciągle brakuje uczciwej, jawnej procedury wyborczej na ważnych szczeblach np. w urzędach miejskich i PKW.

Ważną misję w aspekcie dekomunizacji podczas wyborów prezydenckich 1990 r. w PRL podjął ośrodek emigracji II RP z Londynu. Rząd na uchodźstwie wykonując swoją konstytucyjną misję depozytariusza ciągłości Rzeczypospolitej upoważnił Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego do przekazania Lechowi Wałęsie legalizmu prawno-państwowego oraz insygnia głowy Niepodległego Państwa Polskiego (pieczęć, sztandar). Prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Ryszard Kaczorowski 22 grudnia 1990 r. zaraz po wylądowaniu samolotem w Warszawie został poinformowany przez B.Geremka, iż pomimo zawartych ustaleń z Lechem Wałęsą porozumienie z Rządem Emigracyjnym nie może zostać wypełnione z racji „groźby buntu wojska”. Możliwe jest tylko przekazanie samych insygniów…

Udało się też okupacjami komitetów doprowadzić do rozwiązania PZPR ale o tym trzeba napisać szerzej /kiedy indziej – następnie kolegia ds. wykroczeń, RSW, sady itp/

Adam Słomka, z rodziny zaolziańskiej, jeden z przywódców walki o Niepodległość Polski, poseł na Sejm w latach 1991-2001, obserwator Rady Europy w Strasburgu ds. przestrzegania praw człowieka na Białorusi.
Obecnie organizator Legionu Polskiego we Lwowie dla pomocy naszej mniejszości i rodakom walczącym z agresją Rosji.
 Adam Słomka email: slomkazaolzie@gmail.com